www.dobrynauczyciel.fora.pl
sprawy nauczycieli
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj


Kompletny cyrk
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dobrynauczyciel.fora.pl Strona Główna » O wszystkim....
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:17, 21 Lut 2009    Temat postu:

KTO HUŚTAŁ RYNKIEM


Beztroska władzy ułatwiła ataki spekulacyjne na złotego


Media informują, iż były premier Kazimierz Marcinkiewicz mógł mieć coś wspólnego z operacjami banku Goldman Sachs, który grał ostatnio na osłabienie złotego. Bank przyznał, że rezygnuje z tych kontraktów. Spodziewał się 6-proc. zysku – zarobił 8 i uznał, że ryzyko jest zbyt duże. Marcinkiewicz pracuje w Goldman Sachs jako doradca.

Nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że inny były premier Jan Krzysztof Bielecki jest prezesem banku Pekao SA, dobrym znajomym premiera Tuska. Marcinkiewicz przy Bieleckim to zastępca pionka. Jeśli ktoś chciał ostro grać na kursie złotego, raczej zwrócił się o pomoc do byłego lidera Kongresu Liberalno-Demokratycznego, a nie do ,,Zakochanego Kazimierza''.

Przy czym spekulacja naszą walutą, sprzedaż opcji walutowych przedsiębiorstwom i tzw. CIRS (Currency Interest Rate Swap), o których mniej głośno, to zbyt poważny temat, by sprowadzać go do ,,zdrady'' ekspremiera z Gorzowa.

Banki to nie Armia Zbawienia

W ostatnich tygodniach banki ,,doiły'' Polskę nie na jeden, a co najmniej na trzy ściśle ze sobą powiązane sposoby. Sygnałem dla nich, by wejść do gry, było niespotykane i niczym nieuzasadnione umocnienie złotego latem ub. roku. Dziś wiemy, że na lipiec i sierpień przypadł szczyt sprzedaży przedsiębiorstwom tzw. opcji walutowych, które miały zabezpieczyć je przed spadkiem kursów rodzimej waluty.

Sprzyjała temu ,,propaganda sukcesu'' prowadzona przez rząd i główne media. Polskę przedstawiono jako ,,szóstą, lub siódmą gospodarkę Unii'', oazę stabilności i ,,tygrysa Europy Środkowej'' o ,,zdrowych fundamentach''. Myśl, że za jedno euro, franka szwajcarskiego i dolara przyjdzie w krótkim czasie płacić 30 proc. drożej wydawała się analitykom, niezależnym ekspertom ekonomicznym i biznesmenom fantazją. Ci ludzie jakby zapomnieli, że międzynarodowe instytucje finansowe to nie Armia Zbawienia, a Polska to nie ,,druga Japonia'', ani nawet ,,druga Irlandia''.

Jak to się robi?

Wbrew twierdzeniom polityków, iż ,,wartość pieniądza jest odbiciem stanu gospodarki'', współczesne waluty (w tym dolar, euro i frank) warte są tyle, ile papier, na którym zostały wydrukowane. Czyli nic. Korzystamy z nich, ponieważ tak stanowi prawo i obejść się bez nich nie sposób. Przy czym należy pamiętać, że tzw. pusty pieniądz kreują nie rządy, a sektor bankowy!

Na stronie internetowej portalu edukacyjnego NBP pod adresem [link widoczny dla zalogowanych] nbportal.pl/pl/np/bloki/nbportal-poleca/poleca-mechanizm-kreacji można obejrzeć film animowany, z którego dowiemy się, jak z depozytu 1000 zł banki są w stanie wykreować 28.571 zł pieniądza o charakterze bezgotówkowym! I dzieje się tak w całym cywilizowanym świecie.

Owych ,,pieniędzy'' banki używają do prowadzenia operacji na rynkach walutowych. Ich ogromna skala zapewnia równie wielki zyski. Niezbędnym warunkiem prowadzenia tych operacji są czynniki psychologiczne – chciwość i niepewność.

Muszą być też spełnione warunki instytucjonalne: ,,otwarty'' rynek, ogromne zadłużenie wewnętrzne i zewnętrzne, powszechnie znana słabość instytucji państwowych. Z tych powodów Polska i inne kraje Europy Środkowej od dawna są wręcz modelowym obiektem ataków spekulacyjnych.

Trzy w jednym

Błędem jest oddzielne rozpatrywanie spekulacji złotym, masowej sprzedaży polskim firmom opcji walutowych i walutowych transakcji zmiany stóp procentowych – tzw. CIRS. Jedno służyło tu drugiemu. A raczej jedno napędzało drugie i trzecie.

Grając na spadek wartości złotego instytucje finansowe (czytaj banki) mogły oferować klientom pozorne zabezpieczenie przed takim ryzykiem. Do tego dochodziła oferta CIRS polegająca na wymianie serii płatności odsetkowych w dwóch różnych walutach naliczanych od uzgodnionej kwoty nominalnej i dla ustalonego okresu. Umowy takie opiewały na minimum 1 mln zł i najczęściej dotyczyły japońskich jenów.

Potem wystarczyło ,,zagrać'' na spadek wartości złotego o 30 proc. wobec dolara i liczyć na gigantyczny zysk, bo wcisnęliśmy naiwniakom opcje walutowe zabezpieczające ich przed spadkiem wartości złotego, powiedzmy, o 20 proc. Dodatkowe pieniądze zarabiało się na CIRS-ach. Bo złoty tracił też wobec jena. A wszystko zgodnie z prawem.

Śmierć frajerom!

Płytkość rynku walutowego była jednym z czynników umożliwiającym spekulację. By nim ,,kolebać'' wystarczało kilkadziesiąt, góra kilkaset milionów dol. Kolejny element to atmosfera niepewności. By ją podgrzewać instytucje finansowe korzystają z tzw. analityków, których olśnienia traktowane są przez media i polityków z najwyższą czcią. Ich działalność można porównać do złodzieja, który najgłośniej krzyczy... ,,łapać złodzieja''!

Lecz dopiero łącząc grę na spadek wartości złotego, opcje walutowe, CIRS z przeciekami i rewelacjami mediów można liczyć na gigantyczne zyski. Tylko na sprzedaży przedsiębiorstwom opcji walutowych banki mogły zarobić w Polsce od kilkunastu do kilkudziesięciu miliardów zł! Na CIRS-ach pewnie nie mniej.

Oczywiście było ryzyko. Gdyby wartość złotego wobec innych walut spadła nieznacznie, w Londynie, Nowym Jorku i Mediolanie dziś liczono by nie zyski, a straty.

Takiego scenariusza nie rozpatrywał nikt. Polska ma przecież otwarty rynek, Komisję Nadzoru Finansowego, która, moim zdaniem, nie nadaje się do popychania karuzeli i służby specjalne zainteresowane wszystkim, tylko nie ochroną interesów gospodarczych państwa.

Dochodzą do tego niska świadomość ekonomiczna obywateli i ślepe przywiązanie politycznych elit do doktryny neoliberalnej.

Przypomnę, jesienią ub. roku, gdy było jasne, że światowy kryzys uderzy w nas z całą mocą, rząd zapewniał o ,,zdrowych fundamentach gospodarki'' i upierał się przy nierealnych prognozach wzrostu PKB. Ta beztroska i bezczynność władzy sprzyjały w styczniu pogłębianiu niepewności i umożliwiały skuteczną realizację ataków spekulacyjnych na złotego. System grał przeciw nam.

Spekulacyjne ataki będą się powtarzały, ponieważ sami do nich zachęcamy. Oddaliśmy kontrolę nad swym sektorem bankowym w obce ręce, a władzę w ręce ludzi, którzy nie wiedzą, co czynią. Pomysły w stylu unieważnienia umów zawartych między bankami a przedsiębiorstwami na tzw. opcje walutowe można włożyć między bajki. Nawet gdyby Sejm przyjął takie prawo, to Polska przegra w Strasburgu. Szeroko rozumiany sektor finansowy jest dziś nad Wisłą zbyt wielką siłą, by państwo reprezentowane przez Sejm, Senat i rząd mogło z nim wygrać. Banki dawno zamieniły hasło ,,Zysk bez ryzyka'' na ,,Śmierć frajerom!'' i realizują je z godną podziwu konsekwencją. Kto za to


(*)Marek Czarkowski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:19, 21 Lut 2009    Temat postu:

(21.02) OBOP: Polacy źle oceniają pracę Katarzyny Hall
Minister edukacji Katarzyna Hall jest jednym z najgorzej ocenianych członków rządu Donalda Tuska – wynika z sondażu TNS OBOP przeprowadzonego dla programu „Forum” w TVP Info.

Działania szefowej MEN krytycznie ocenia 42 proc. ankietowanych – to wzrost o 2 punkty procentowe w porównaniu z poprzednim badaniem. Gorszą opinię Polacy mają tylko na temat minister zdrowia Ewy Kopacz, która zgarnęła 48 proc. ocen negatywnych (bez zmian w porównaniu z wcześniejszym sondażem). Zajmującą trzecie miejsce w galerii najbardziej krytykowanych ministrów Julię Piterę ocenia negatywnie 41 proc. ankietowanych (wzrost o 3 punkty proc.).

Członkiem rządu cieszącym się z kolei największym zaufaniem nadal jest szef MSZ Radosław Sikorski. Jego pracę pozytywnie ocenia 71 proc. ankietowanych.

Autorzy sondażu spytali też Polaków, czego najbardziej się obawiają w obliczu kryzysu gospodarczego. 38 proc. boi się o swoje miejsce pracy, 29 proc. – o byt własnej rodziny, 28 proc. – wzrostu przestępczości, a 21 proc. – ostrych protestów społecznych.

Telefoniczny sondaż TNS OBOP zrealizowano w dniach 18-19 lutego br. na 1000-osobowej, reprezentatywnej grupie osób powyżej 18. roku życia.

(PS, GN)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:46, 03 Mar 2009    Temat postu:

NAJWIĘKSZY SKOK NA BANK


Konkurencja między otwartymi funduszami emerytalnymi jest fikcją



Gdy zagrożone są setki milionów złotych zysków powszechnych towarzystw emerytalnych, każdy chwyt jest dozwolony. Wysokość przyszłych emerytur nie interesuje nikogo.– Opłaty pobierane przez towarzystwa emerytalne są za wysokie, czas na obniżkę – obiecywał solennie 20 maja 2008 r. szef Klubu Parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski.

– Zaraz po nowym roku zajmiemy się wprowadzaniem tzw. bezpiecznych funduszy. Przyjrzymy się też prowizjom pobieranym od członków otwartych funduszy emerytalnych – przysięgała 6 listopada 2008 r. w Sejmie wiceminister pracy i polityki społecznej Agnieszka Chłoń-Domińczak.

– W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy bieżącego roku zawirowania na rynkach finansowych spowodowały spadek kwoty zysków wypracowanych przez OFE z 42 mld zł do 15 mld zł. W związku z powyższym należy podkreślić, że wynik OFE w tym roku jest co prawda zły, ale ciągle jest on dodatni – uspokajała posłów 22 stycznia 2009 r. minister Joanna Fedak. Zapewne przez grzeczność minister nie wspomniała, iż dodatnie są też zyski prywatnych powszechnych towarzystw emerytalnych, które od 10 lat pobierają przymusową 7-proc. opłatę od naszych składek. Jeśli wierzyć materiałom Komisji Nadzoru Finansowego, stanowią one 59,9 proc. przychodów całkowitych PTE i są fundamentem gigantycznych profitów dla ich właścicieli. I tak ma zostać.



Nie wierzę piosence



Obrona tych pieniędzy (w 2008 r. PTE zarobiły na czysto ok. 732 mln zł) musi być twarda jak stal. Nikt bez walki nie rezygnuje z takich kwot. Choć o tym, że przymusowa opłata pobierana przez powszechne towarzystwa emerytalne jest najwyższa w Europie, mówi się i pisze od lat.

W listopadzie 2002 r. ,,Gazeta Wyborcza'' opublikowała skrót debaty o stanie funduszy emerytalnych w Polsce. Prof. Józef Blass, jeden z twórców osławionej reformy, komentując to, co stało się z wysokością wspomnianych opłat, oświadczył: – Ogromne zachodnie firmy prowadzą wyrafinowaną akcję reklamową, za którą de facto płacą przymusowi uczestnicy. Mam czasem uczucie, że obserwuję największy skok na bank w historii Polski.

Podał przykład amerykańskiego planu emerytalnego dla nauczycieli, który oferuje swym klientom cztery fundusze, a roczny koszt ich prowadzenia wynosi 0,4 proc. Blass wiedział, o czym mówi. W Polsce konkurencja między otwartymi funduszami emerytalnymi jest fikcją. To forma kartelu tym silniejsza, że nie można od niej uciec. Do emerytalnego kołchozu pędzi nas cały aparat przymusu państwa z Trybunałem Konstytucyjnym na czele. Dlatego uśmiecham się, gdy słyszę deklaracje polityków, że z tym coś trzeba zrobić.

7 proc. nie ruszyły w przeszłości ani SLD, ani PiS, Samoobrona i LPR. Nie ruszy też Platforma. Choć wszyscy wiedzą, że to patologia. O jej konsekwencjach w 2000 r. tak pisał dr Kamil Antonów w artykule opublikowanym na łamach ,,Przeglądu Ubezpieczeń Społecznych'': ,,Może okazać się, że poziom przyszłego świadczenia będzie o połowę niższy od obecnego standardu wynoszącego ok. 65 proc. w 1998 r. przeciętnego wynagrodzenia''.

Czyli jeśli tatuś pobiera dziś 1500 zł emerytury, to synkowi, gdy osiągnie jego wiek, przyjdzie kontentować się odpowiednikiem dzisiejszych 750 zł. Taki był cel osławionej reformy systemu emerytalnego, którą rząd premiera Jerzego Buzka wprowadził w 1999 r. Gwoli sprawiedliwości dodam, że to samo chciał zrobić Sojusz Lewicy Demokratycznej. Nie zdążył. W 1997 r. przegrał wybory.



Emerytalni lobbyści



Reprezentantem środowiska ciągnących zyski z naszych pieniędzy powszechnych towarzystw emerytalnych jest Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych. Na jej czele stoi Ewa Lewicka-Banaszak, w rządzie premiera Buzka wiceminister resortu pracy i pełnomocnik rządu ds. reformy zabezpieczenia społecznego.

Obecna wiceminister w tym resorcie Agnieszka Chłoń-Dominiczak w latach 1997 – 1999 pracowała w biurze Lewickiej jako analityk i wicedyrektor. Myśl, że dziś będzie się ona brała za cięcie opłat, wydaje się naiwnością. Pani Agnieszka musi wiedzieć, że pewnego dnia ministrem być przestanie, a przykłady prezes Izby Ewy Lewickiej, czy eksministra finansów Jarosława Bauca, który został prezesem zarządu PTE Skarbiec-Emerytura, wskazują interesującą drogę kariery.

Odrębną kategorią obrońców zysków PTE są tzw. eksperci. Wielce pouczająca bywa lektura dokumentów sejmowych z lat 1997 – 2001, gdy hartował się nowy system. I tak 27 kwietnia 2001 r. wiceminister pracy Irena Boruta odpowiadając na interpelację posłanki Anny Filek dotyczącą OFE przedstawiła dane i wykresy, z których wynikało, że na przykład ,,średnie wynagrodzenie miesięczne w latach 2006 – 2010'' wyniesie w Polsce 4.308,83 zł. A w latach 2011 – 2015 wzrośnie do 6.740,62 zł. Minister Boruta dowodziła, że w 2020 r. aktywa zgromadzone w OFE sięgną 30 proc. PKB. Czyli miało być bosko jak na Hawajach.

Interesowało mnie, kto był autorem owych przepowiedni? Okazało się, że wielce szacowny gdański Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR). Trudno mieć pretensje do uczonych, że za duże pieniądze dzielą się swymi olśnieniami. Lecz rządzący i obywatele nie powinni traktować ich jako prawdy objawione, zwłaszcza gdy zazwyczaj okazują się odległe od prawdy. Jestem pewien, że i dziś instytut gotów jest służyć prognozami tak rządzącym, jak i powszechnym towarzystwom emerytalnym i przekonywać, że system OFE jest OK, a ,,w dłuższej perspektywie'' może być tylko lepiej.

Ów niepowtarzalny styl ekspertów instytutu zaprezentowała na łamach ,,Dziennika'' była prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Aleksandra Wiktorow: ,,Nie należy więc mącić w głowach ubezpieczonym i co chwila proponować, a może, co gorsza, wprowadzać w życie jakichś nowych rozwiązań pod wpływem aktualnej, ale przecież przejściowej sytuacji gospodarczej''; ,,Był hurraoptymizm w kwestii OFE, teraz są totalna krytyka i pesymizm''; ,,Dotychczas pokazywano tylko plusy systemu kapitałowego, teraz widać także minusy''. I najgłębsza rada eksprezeski: ,,Najbardziej potrzebny jest spokój''.

Lecz trudno zachować spokój wiedząc, że w 2008 r. powszechne towarzystwa emerytalne zarządzające pieniędzmi OFE straciły ponad 20 mld zł z naszych składek, za co zapłaciliśmy im ponad 730 mln zł netto jako koszty obsługi.

Dojmująca też jest świadomość, że od blisko roku kwestia obniżki przymusowych opłat będących filarem zysków PTE spoczywa w rękach osób, które dziesięć lat temu wprowadzały te same opłaty. A swymi nazwiskami firmowały ,,największy skok na bank w historii Polski'', jak określił reformę jeden z jej ojców prof. Józef Blass.

Prezes Ewa Lewicka-Banaszak wie, że jeśli jakimś cudem rząd przepchnie przez Sejm projekt obniżek opłat z 7 do 3,5 proc., tylko w tym roku PTE stracą ok. 300 mln zł zysku netto. A w następnych latach kolejne setki milionów, które złożą się na miliardy. Takiej ,,niekompetencji'' banki będące właścicielami PTE tolerować nie mogą i nie będą.
Na szczęście dla pani prezes u steru jest Platforma Obywatelska, która wie, czyj interes się liczy. O obniżkach politycy tej partii mówią od roku. Projekt zmian ustawowych miał być gotów najpierw jesienią, potem na początku stycznia, teraz mówi się o terminie marcowym...

Co prawda w lasce marszałkowskiej leży projekt autorstwa SLD. ,,Leży'' jest w tej sytuacji właściwym słowem. W obecnym systemie emerytalnym nie zmieni się nic do czasu, gdy setki tysięcy Polaków nie przekonają się na własnej skórze, że rację miał prof. Józef Blass mówiąc o największym w historii Polski skoku na bank.



* * *



Straty w 2008 r. przyszłych emerytów, którzy gromadzili pieniądze w otwartych funduszach emerytalnych – ponad 20 mld zł.

Zysk netto powszechnych towarzystw emerytalnych zarządzających pieniędzmi przyszłych emerytów spoczywających na kontach OFE – 730 mln zł

Wysokość pierwszej emerytury wypłaconej w tym roku z OFE – 23 zł 65 gr


(*)Marek Czarkowski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:27, 06 Mar 2009    Temat postu:

BOGACZOM KRYZYS DZIECI KOŁYSZE


Tracą tylko biedni

Nieco ponad 3,5 mln zł zarobił w 2008 r. prezes Żywca. Niewiele mniej prezes ING Banku Śląskiego. Ociupinę tylko mniej prezes Telekomunikacji Polskiej. Przy czym pierwszy i trzeci zarobili znacznie więcej niż w 2007 r., mimo że znacząca część 2008 r. ogarnięta już została kryzysem.

Nic nowego pod słońcem

To żadna nowina, że monstrualne dochody prezesów spółek pozostają w niesamowitym kontraście nie tylko do żałosnych na ogół dochodów większości ludzi pracy najemnej, ale nawet do dochodów wysoko opłacanych telewizyjnych celebrytów i prezenterów. Jednak fakt, że nawet narastający kryzys ekonomiczny nie tylko ani na jotę nie zmienił dochodowej sytuacji szefów spółek, ale nawet uległa ona radykalnej poprawie, budzi wyjątkowy sprzeciw. Doświadczamy bowiem sytuacji, w której zwykli pracownicy muszą godzić się niejednokrotnie na obniżanie zarobków, a związki zawodowe i lewica rezygnują czasowo z walki o podwyższenie płacy minimalnej. Tymczasem prezesi i członkowie zarządów spółek nadal otrzymują gigantyczne wynagrodzenia przekraczające granice wyobraźni przeciętnie sytuowanego człowieka, a przy tym nieznajdujące żadnego uzasadnienia we wkładzie pracy, ani w stopniu jej trudności.

Rozsądek się burzy

W takiej sytuacji cisną się oczywiście na usta pytania natury moralnej, ale nie moralność – jak wiadomo – reguluje zasady biznesu. Jest oczywiste, że zarobki tej grupy menedżerów muszą być wysokie, stosownie choćby do poziomu odpowiedzialności finansowej, jaka na nich spoczywa. Czy jednak wysokość ta musi przekraczać granice wszelkiej sensownej miary i elementarnej przyzwoitości? Powstaje pytanie, czy jakakolwiek praca ludzka może być wyceniona na poziomie takich kwot, zwłaszcza w relacji do większości ciężko pracujących ludzi? Czy wysiłek fizjologiczny i emocjonalny oraz intelektualny wkład pracy prezesa Żywca, potężnego banku, czy TP SA jest setki razy większy od wysiłku np. wysoko wykwalifikowanego lekarza specjalisty, chirurga oka, kompozytora, czy tłumacza? Bo jeśli nie, to również oni powinni otrzymywać wynagrodzenia na zbliżonym poziomie.

Tak dalej być nie może

Po wybuchu amerykańskiego kryzysu finansowego, który rychło stał się światowym kryzysem gospodarczym, pojawiły się sensowne rozważania i komentarze, których konkluzja zmierzała do uznania, iż ,,tak dalej być nie może i nie powinno''. Że wiele zasad światowej ekonomii postawionych jest na głowie. I że kryzys jest okazją do dokonania zasadniczej zmiany filozofii gospodarczej tak, by była ona i bardziej racjonalna, i bardziej sprawiedliwa, a w konsekwencji mniej kryzysogenna. Wnioski te dotyczyły rożnych kwestii. Jedną z nich była kwestia dochodów ,,wodzów'' i ,,oficerów'' świata kapitału nie tylko niemoralnie wysokich, ale w swej wysokości kompletnie absurdalnych, nieadekwatnych, obrażających zwykły zdrowy rozsądek, nie tylko ekonomiczny.

Wiele trzeba zmienić tak, aby wszystko zostało po staremu

Niestety, nic nie wskazuje na to, by cokolwiek się w tym względzie zmieniło. Kryzys najwyraźniej służy najbogatszym, którzy mimo jego trwania są coraz bogatsi. Jego koszty ponoszą – jak zawsze – najbiedniejsi, biedni i przeciętni. Jak zawsze zwycięża więc reguła eksploatacji ,,wdowiego grosza'' i ochrony dochodów i majątków tych, którzy i tak mają najwięcej. Ponad wszelką rozumną miarę. Dzieje się to zgodnie ze słynną formułą księcia Saliny z powieści Giuseppe Lampedusy ,,Lampart'': ,,Wiele trzeba zmienić, aby wszystko pozostało po staremu''.

Wyniki wstępnego raportu największych płac w 2008 r. według ,,Parkietu'':
* 9,6 mln zł wynagrodzenia (brutto) otrzymali w ub. roku trzej najlepiej zarabiający szefowie firm z GPW.



Prezesi giełdowych firm:

– ponad 3,6 mln zł zarobił w minionym roku Cristopher John Barrow, prezes giełdowej spółki Żywiec, o 39,3 proc. więcej niż w roku poprzednim,
– 3,1 mln zł Brunon Bartkiewicz, prezes ING Bank śląski,
– 2,95 mln zł Maciej Witucki, prezes Telekomunikacji Polskiej, o 39,3 proc. więcej niż rok wcześniej. Na odprawę dla poprzedniego prezesa tej spółki Marka Józefiaka w 2007 r. przeznaczono 6,4 mln zł.
W 2008 r. TP SA wypłaciła łącznie członkom swojego zarządu 13 mln zł.
* Na tle członków rad nadzorczych świetnie zarabiającymi okazują się Eli Alroy, przewodniczący rady i główny strateg GTC – 2,8 mln zł; Jacek Kseń, były prezes BZ WBK, dostał 3,8 mln zł odprawy za rezygnację z pełnionej przez siebie funkcji w 2007 r. Natomiast obecny zespół kierowany przez Mariusza Grendowicza zarobił 6,5 mln zł i dostał 6 mln zł premii. Bogusław Kott, prezes Banku Millennium, zarobił 2,2 mln zł.


(*)KRZYSZTOF LUBCZYŃSKI


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:31, 25 Mar 2009    Temat postu:

ROBIENIE Z GĘBY CHOLEWY


Platforma Obywatelska – mistrzyni nierealizowanych obietnic



Rzecznik Platformy Obywatelskiej Paweł Graś ogłosił wczoraj, że ani jego partia, ani jej rząd nie będą podejmować kwestii eutanazji i stwierdził autorytatywnie, że ostatecznie ,,zamyka tę sprawę''. W tym momencie pobite zostały wszelkie rekordy przeniewierstwa politycznego w mijającym 20-leciu istnienia demokracji parlamentarnej w Polsce. Trzeba przyznać, że Platforma dokonała imponującego wyczynu. Przez minione lata liczne partie i liczni politycy dawali prawdziwe pokazy przeniewierstwa, niesłowności, lekceważenia wyborców, niedotrzymywania obietnic i robienia z gęby cholewy. Konkurencja była więc silna, ale Platforma nie tylko jej sprostała, ale pokonała niełatwych przecież rywali i pobiła już w tej konkurencji wszystkie rekordy minionego 20-lecia. Była niewierna nie tylko obietnicom składanym wyborcom, ale nawet obietnicom, które składała sama sobie.

Oto skrócony katalog przeniewierstw i niedotrzymanych obietnic Platformy Obywatelskiej. Tym bardziej oburzający, że wprost dotyczący kwestii – co się zowie – obywatelskich, ważnych dla społecznego komfortu życia i dotykających ważnych ludzkich potrzeb, jak np. rodzicielstwo. Zamknięcie kwestii eutanazji to bowiem tylko ostatni jak dotychczas wątek z tej serii.



Najpierw było in vitro



Ustami premiera Donalda Tuska i minister zdrowia Ewy Kopacz rząd Platformy najpierw obiecał poważne i wolne od ideologicznego uwikłania zajęcie się sprawą dostępności do zapłodnienia in vitro, w tym jego finansowania. Następnie, jakby dla zadania kłamu własnym deklaracjom, misję stworzenia raportu na temat in vitro powierzono ideologowi politycznego katolicyzmu, na prawo od którego są tylko Radio Maryja i fanatyczni ,,obrońcy życia'', Jarosławowi Gowinowi. Doprowadził on do przygotowania raportu skrajnie zideologizowanego, opartego na światopoglądzie katolickim, choć hierarchów Kościoła katolickiego i tak nie zadowolił. Dziś Platforma nie przyznaje się do projektu Gowina, ale zaczyna się wycofywać w ogóle z zamiaru tworzenia specjalnej ustawy bioetycznej. W kwestii finansowania zabiegów in vitro PO dawno nabrała wody w usta, choć obiecywała częściową refundację.



Ad calendas graecas



Po objęciu rządów politycy Platformy mówili o potrzebie rozdzielenia stanowisk ministra sprawiedliwości od funkcji prokuratora generalnego. To skądinąd stary pomysł podejmowany przez różne rządy i nierozwiązywany. Tym razem miało być inaczej. I oto szef tego resortu Andrzej Czuma ogłosił właśnie, że operacja rozdzielenia obu funkcji zostanie przesunięta na rok 2011, czyli – uwzględniając standardy polskiej polityki – ad calendas graecas.



Oszczędności? To nie my



Zupełnie niedawno PO zapowiedziała, że w ramach oszczędności na funkcjonowaniu urzędów państwowych radykalnie ograniczy, lub nawet zlikwiduje gabinety polityczne premiera i ministrów. I oto szef klubu parlamentarnego Zbigniew Chlebowski wypowiedział się w sposób pozwalający przypuszczać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że ograniczenia finansowe i kadrowe w tej dziedzinie też można między bajki włożyć.



Na dwoje babka...



Kolejny przypadek wiąże się z mediami publicznymi. Jeszcze kilka dni temu Platforma zapewniła odpowiadając na wątpliwości negocjacyjnych partnerów z lewicy, że nie jest zagrożone istnienie ogólnopolskiego pasma informacyjnego TVP Info. Tymczasem podczas spotkania z przedstawicielami ośrodków regionalnych przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Mediów, czyli osoba w tej kwestii miarodajna, posłanka Platformy Iwona Śledzińska-Katarasińska oświadczyła, że ,,TVP Info nie ma racji bytu''.



Etyka nadal hetką-pętelką



Inny przypadek patologicznego nieposzanowania przez Platformę własnych obietnic to sposób potraktowania nauki etyki w szkole. Od wielu lat środowiska laickie walczyły o godziwe i solidne umocowanie organizacyjne i finansowe nauki etyki w szkołach jako obowiązkowej alternatywy dla nauki religii. Kilka miesięcy temu resort edukacji złożył w tej kwestii obietnice pozwalające na optymizm. Wypowiedź minister edukacji Katarzyny Hall na poniedziałkowej konferencji prasowej nie pozostawia jednak złudzeń – obowiązkowej nauki etyki od września nie będzie, a więc wszystko pozostanie po staremu.




,,Bagno''



W czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej, której historia jest kopalnią wzorów politycznych dla naszej współczesności, powstało ironiczne określenie ,,bagno''. Tak określano tę część ówczesnego świata politycznego, która odznaczała się krańcowym oportunizmem, kompletną bezideowością i patologiczną, tchórzliwą chwiejnością. Takie ,,bagno'' coraz bardziej przypomina Platforma Obywatelska. Partia Donalda Tuska coraz bardziej przypomina ukazanego przez Wiktora Hugo w powieści ,,Rok 93'' deputowanego do Konwentu Collota d’Herbois, którego pisarz określił jako ,,ponurego komedianta, który miał na twarzy starożytną maskę o dwojgu ust mówiących: tak i nie – jedne pochwalały to, co drugie ganiły''.


(*)KRZYSZTOF LUBCZYŃSKI źródło: Trybuna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:33, 25 Mar 2009    Temat postu:

Etyczny problem Platformy


W szkole nie ma i na razie nie będzie alternatywy dla religii



Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, że od września dla uczniów, którzy nie uczęszczają na religię, obowiązkowe będą lekcje etyki, wszystko wskazuje na to, że kwestia wyboru dla większości pozostanie jedynie na papierze.

Dzisiaj lekcje etyki prowadzone są w zaledwie 300 na 32.000 szkół, podczas gdy ze świecą szukać placówki, w której nie odbywają się lekcje religii. Uczniowie niewierzący, albo wyznający inną wiarę niż katolicka mają do wyboru: albo pozwolić się indoktrynować, albo na czas lekcji wychodzić z klasy. Dyrektorzy szkół idą na łatwiznę i tłumacząc się małą liczbą chętnych nie organizują lekcji etyki skazując ,,innowierców'' na upokorzenie.

Ta sytuacja miała się zmienić, ale w Ministerstwie Edukacji Narodowej wciąż ,,trwają prace'' nad stosownym rozporządzeniem w sprawie obowiązkowej etyki. – Wciąż jeszcze rozważamy różne możliwości – mówiła podczas poniedziałkowej konferencji prasowej minister Katarzyna Hall, która nie potrafiła nawet w przybliżeniu określić terminu zakończenia tych prac.

– Myślę, że to jest polityka niedrażnienia Kościoła. To już kolejny raz, kiedy Platforma Obywatelska wycofuje się z danego słowa – mówi Katarzyna Piekarska, wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej. – Platforma ma taką politykę, że najpierw próbuje pokazać, jakim jest nowoczesnym i otwartym ugrupowaniem, a potem się wycofuje i mówi: jeszcze nie teraz. Mam nadzieję, że premier Tusk znany z tego, że często zmienia zdanie, zmieni je po raz kolejny i od września dzieci w każdej szkole będą miały do wyboru etykę – dodaje wiceprzewodnicząca SLD.

Zdaniem prof. Jacka Hołówki, etyka, brak odpowiedniej decyzji w tej sprawie jest rzeczą bardzo niepokojącą. – Taki sposób traktowania etyki i filozofii przez resort edukacji jest po prostu niepoważny, ponieważ w moim przekonaniu są to fundamentalne elementy kultury współczesnej – mówi. I dodaje, że z drugiej strony, gdyby etyka miała zostać w szkole ośmieszona, to lepiej w ogóle jej nie wprowadzać. – W ostatnim czasie słyszałem, nie wiem, czy prawdziwe informacje, że w większości szkół zajęcia z etyki mieliby prowadzić księża lub katecheci. Jeśli oni faktycznie ,,ostrzą sobie zęby'' na etykę, to wolałbym, aby nie było jej w szkole. Proponowanie zajęć z etyki, która jest działem filozofii a nie teologii, w wykonaniu księdza odczuwam jako bardzo wyraźny dysonans w kraju, który chciałbym uważać za państwo świeckie. Jeśli ten sam nauczyciel miałby o 10.00 uczyć religii, a o 11.00 etyki, to obawiam się, że to nie będzie etyka w wersji filozoficznej – dodaje prof. Hołówka.

Anna Kornacka, przewodnicząca Partii Kobiet, uważa, że poniedziałkowa wypowiedź Katarzyny Hall świadczy o jej bezsilności i nieudolności. – Najpierw argumentowano, że nie ma potrzeby wprowadzenia do szkół obowiązkowych lekcji etyki. Kiedy udowodniono, że taka potrzeba jest, zaczęto mówić, że nie ma nauczycieli. Teraz mówi się, że nauczyciele by się znaleźli, ale na przeszkodzie stoją kwestie organizacyjne, a co więcej, jest kryzys i mamy ważniejsze tematy niż etyka. Moim zdaniem, takie podejście jest cyniczne, skandaliczne i niepojęte! – twierdzi Kornacka.

Mówi się, że kiedy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. W tym przypadku, kiedy w grę wchodzą kwestie światopoglądowe, wydaje się jednak, że chodzi nie tylko o pieniądze. Jedynym wyjściem dla innowierców i ateistów nadal pozostaje więc tłumaczenie swoim dzieciom, że nonkonformizm jest piękny.


(*)Elżbieta Sokołowska


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:58, 26 Mar 2009    Temat postu:

(26.03) Samorządowcy: Niech za nauczycielskie urlopy płaci ZUS


- Finansowanie kosztów wynagrodzeń nauczycieli przebywających na urlopach dla poratowania zdrowia powinien przejąć Zakład Ubezpieczeń Społecznych – uważa Konwent Powiatów Województwa Lubelskiego.



Konwent wydał w tej sprawie stanowisko, w którym podkreślił, że „żadna grupa zawodowa nie ma takich praw z zakresu ochrony zdrowia, jak nauczyciele”. Urlopy dla poratowania zdrowia udzielane są na podstawie orzeczeń lekarskich.



Jak czytamy w stanowisku, „podczas przebywania na urlopie nauczyciel nie świadczy bezpośrednio pracy, zachodzi natomiast konieczność zatrudniania innych nauczycieli w celu zapewnienia prawidłowej realizacji procesu dydaktyczno – wychowawczego w szkołach”.



- Z roku na rok zwiększa się liczba nauczycieli korzystających z urlopów dla poratowania zdrowia, co znacznie obciąża budżety jednostek samorządów terytorialnych – podkreślił w stanowisku Paweł Pikula, starosta lubelski, przewodniczący Konwentu Powiatów Województwa Lubelskiego.

Dlatego Konwent chce, aby finansowanie urlopów przejął ZUS.



Zgodnie z art. 73 ustawy Karta Nauczyciela, urlop dla poratowania zdrowia przysługuje nauczycielowi zatrudnionemu w pełnym wymiarze zajęć po przepracowaniu co najmniej 5 lat w szkole.



(PAP - Serwis Samorządowy)

Za samorządowców niech płacą oni sami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:01, 26 Mar 2009    Temat postu:

Takim KRRiTykom dziękujemy


Zamiar prawicowej co do nogi Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, by ukarać TVN karą pieniężną za to, że w jednej z edycji ,,Rozmów w toku'' Ewa Drzyzga przeprowadziła debatę na temat aborcji, jest przejawem wyjątkowo bezczelnej, ideologicznie motywowanej cenzury. Dziwi jednak fakt, że represje te popiera Rada Etyki Mediów, co ogłosiła jej przewodnicząca Magdalena Bajer.

Zamiar nałożenia grzywny na TVN motywowany jest tym, że temat aborcji, w tym świadectwa kobiet, które jej dokonały, zaprezentowano w takim czasie antenowym, który zakłada percepcję nieletnich, czyli między 6.00 rano a 23.00 wieczorem. To co – debata zaszkodzi młodym ludziom? Zaszkodzi im wysłuchanie poglądów na ten inkryminowany temat? A może na ekranie lała się krew i odbywał niekonwencjonalny, ostry seks? Czy też może kogokolwiek namawiano do aborcji? Nie, po prostu debatowano na ten trudny temat zachowując zasadę audiatur et altera pars. Czy członkowie KRRiT i REM tylko dlatego, że mają poglądy prawicowe i są przeciwnikami prawa do aborcji, chcą zakazać widzom, w tym młodym, stykania się z tą kwestią? Przecież to ich niewątpliwy idol zwykł powtarzać, że ,,prawda was wyzwoli''.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Misza
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze wsi
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:37, 27 Mar 2009    Temat postu:

Bardzo piekny wielowątkowy temat nam sie zrobił.Od uprzytomnienia sobie,że jestesmy 'czarnym ludem" Europy.Tutaj wątki skladek emerytalnych,oraz opcje walutowe są wymownym dowodem na nasz drenaż.W pełni akceptowany przez nasze władze.Czego tutaj oczekujemy?Zadbania o nasze elementarne interesy.O to aby nasza kasa należała do nas i naszych dzieci!Tu mielibysmy zgode nas wszystkich.Srodki ku temu?Trzeba posiadac władzę,albo nacisk na nią.A władza czego potrzebowałaby aby zagwarantowac nam nalezyte emerytury i dochody?Pełnej mobilizacji ku temy wypływającej z wartosci którymi kierowałaby się.I na co postawimy?Na jakie siły?Trwa defilada pomagdalenkowa i tylko nieliczni wdarli sie na władz spoza tego kręgu.SLD?PO?PiS?PSL? SLD najsilniesza organizacyjnie swego czasu formacja,ale wybitnie zajęta swoimi sprawami.Popisała sie w nadmiarze.PiS z wodzem to pomyłka,mimo,ze z całej plejady chyba najbardziej zajęci Polską.PO-widzimy,żałujemy.PSL- nigdy tylko własna kieszeń.

Sprawna nasza władza,musiałaby powojowac na scenie międzynarodowej,aby wyboksowac dla nas nieco cukierków.Czyli w efekcie nieco nacjonalistyczna.I socjalna,dbajaca o rozwój gospodarki.
Jak narzucic wedzidło rozbuchanym kapitalistom?
Myslicie,że jest to mozliwe?Czy jest mozliwe zbudowanie takiego ugrupowania?Sięgnąc po rozwijanie gospodarki i ustawianie panstwa ekonomicznie.Mamy ogromna obroże założona zbudowana z długów.
A do tego nasza węwnątrz społeczna walka światopoglądowa,wyrazona tutaj na forum kwestia religia/etyka.

JESTEŚMY ŚWIETNA POZYWKA DLA WSZYSTKICH CO CHCA NA NAS ZROBIĆ INTERES.

Dunczycy swego czasu po przegranych wojnach,odsuneli od władzy autorów kleski i postanowili straty nadrobić sukcesami węwnetrznymi.Rolniczo zaaktywizowali cała Jutlandię/piachy okropne/i dzwigneli oświatę,czyli przeciwstawili sie elitom.
My jak ktos tu pieknie napisał odbudowalismy szlachtę,i to tę sprzedajną,na usługach obcych,oraz po woli likwidujemy wszystko co słuzy całemu narodowi.Słuzbe zdrowia i oswiatę.
Tak to po chłopsku pisze,może ktoś lepiej to ujmie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:23, 27 Mar 2009    Temat postu:

I cóż Misza jednak mamy wspólny ogląd na sprawy Polski i Polaków. Za naigrywanie się z pecha Librusa masz u mnię dużą krechę. Nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy sycili się nieszczęściem innych. Dla mnie to zawsze była, jest i będzie podłość. Tak jak sprawy (a właściwie ich wierzchołek), które tu próbuję sygnalizować. Mimo wszystko pozdrawiam. Wniosek jest prosty. Potrzebujemy własnej partii.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Misza
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze wsi
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 3:51, 29 Mar 2009    Temat postu:

Chyba nie zrozumiałeś mojej ironii z Librusa.Co to za facet co rozczula sie nad resorem,czy też urwanym kółkiem?Nie drwię z nieszczęścia jak jest nieszczęściem.Urwanie kólka w dziurze to przypadek co sie zdarza a nie nieszczęście.

Własnej partii nie zbudujemy,mamy czas,ze liczą się tylko duże struktury.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:18, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Standardy są dla innych


Kiedy były prezes awansował na wiceministra



Na internetowej stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej można przeczytać informację o wynikach konkursu ,,Inicjatywy edukacyjne dotyczące międzynarodowej współpracy na rzecz rozwoju – 2009'' ogłoszonego wspólnie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Widnieje tam czarno na białym, że zwyciężyła Fundacja Edukacja dla Demokracji, która otrzyma 650 tys. zł – lwią część pieniędzy, które były do wygrania. Szkopuł w tym, że – jak napisał wczorajszy ,,Dziennik'' – istnieje ,,poważne domniemanie konfliktu interesów'', ponieważ publiczne środki zasilą konto fundacji od wielu lat związanej z podsekretarzem stanu w MEN Krzysztofem Stanowskim.

Na tej samej stronie można przeczytać oświadczenie wiceministra. Krzysztof Stanowski napisał m.in.: ,,Przed objęciem stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej wystąpiłem ze wszystkich organizacji i zrezygnowałem z wszelkich funkcji, jakie pełniłem w krajowych i międzynarodowych organizacjach pozarządowych''. Stwierdził również, że nie uczestniczył w żadnym etapie procedury konkursowej, a ocena zgłoszonych wniosków była dokonywana ,,poza MEN''.

Pod względem formalnym jest więc zatem wszystko w porządku, natomiast według cytowanej przez ,,Dziennik'' Grażyny Kopińskiej, dyrektor Programu przeciw Korupcji Fundacji im. Batorego, dla uniknięcia podejrzeń o konflikt interesów Fundacja Edukacja dla Demokracji ,,powinna powstrzymać się od udziału w konkursach organizowanych przez resort, w którym kierownicze stanowisko sprawuje jej były prezes''.

Sprawująca rządy Platforma szczyci się swoimi wysokimi standardami moralnymi. Najwyraźniej nie dotyczy to jednak wszystkich spraw i osób.
Źródło:Trybuna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
filologini58
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: podkarpackie

PostWysłany: Czw 22:43, 02 Kwi 2009    Temat postu:

PO i standardy etyczne? Niekompatybilne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stoper
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: opolskie

PostWysłany: Czw 22:46, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Ale jaja ! - A CBA gdzie ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xx
Aktywny uzytkownik



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:23, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Prezydent Szczecina musi oddać mieszkanie

Sąd w Szczecinie zadecydował, że prezydent miasta Piotr Krzystek (PO) musi oddać gminie mieszkanie. Natomiast jego żona, na którą przepisany został lokal, zapłaci 10 tys. zł kosztów postępowania.

Dziewięć lat temu Krzystkowi, ówczesnemu dyrektorowi generalnemu urzędu wojewódzkiego, przyznano 148-metrowe mieszkanie w przedwojennej kamienicy. Został wtedy uznany za osobę ,,niezbędną dla miasta''. Już rok później Krzystek wykupił mieszkanie za 32 tys. zł, chociaż jego wartość rynkowa była sześciokrotnie wyższa. Sprawa wyszła na jaw przy okazji ostatnich wyborów samorządowych.

W uzasadnieniu wyroku sędzia Jolanta Czarnota powiedziała m.in.: – Sąd ocenił, że nie było podstawy do zawarcia umowy najmu, bo sama umowa pomiędzy miastem a wojewodą nie jest podstawą prawną. Wobec nieważności najmu nieważne jest też nabycie lokalu przez Krzystka. Ponadto jego zarobki przekraczały obowiązujące kryterium dochodowe.

Natomiast prezydent Szczecina stwierdził: – Stałem się ofiarą błędnych procedur. Dotyczy to wielu innych ludzi. Cała sytuacja świadczy o niekompetencji osób, które sprawowały nadzór nad polityką mieszkaniową. Krzystek, który jeszcze niedawno powtarzał, że cała sprawa ma charakter polityczny, nie wykluczył apelacji. Wyznał, że mieszkanie było ruiną, którą wyremontował. Dlatego rozważa wystąpienie o zwrot poniesionych kosztów.

Przypomnijmy, że przed dwoma laty CBA wykazało w raporcie pokontrolnym nieprawidłowości przy przydziale i wykupie mieszkań komunalnych w Szczecinie w okresie 1999 – 2003. Wśród osób, które w tym okresie otrzymały mieszkania na preferencyjnych warunkach, był także Krzystek. Miasto miało w ten sposób stracić ok. 3 mln zł. Władze Szczecina przeprowadziły również własną kontrolę, a jesienią ub. roku rozpoczęły procedury prawne. Na razie do sądu skierowano cztery sprawy.

Prezydenta Szczecina broniło w tej sprawie wielu polityków Platformy Obywatelskiej z Julią Piterą na czele. (MICH)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dobrynauczyciel.fora.pl Strona Główna » O wszystkim.... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
  ::  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group   ::   template subEarth by Kisioł. Programosy   ::  
Regulamin